Ale pizza, że palce lizać

Paweł Orłowski sięga po paprykę. To już ostatni dodatek do zamówionej wegetariańskiej pizzy, która zaraz wyląduje, nie w piekarniku, ale w piecu opalanym drewnem. Wszystko dzieje się na naszych oczach. Po małym lokalu nad Nysą Łużycką unosi się specyficzny zapach pieczonego ciasta. Po czterech minutach kucharz wyciąga gotową pizzę za pomocą specjalnej łopatki.

- Wypieku pizzy uczyłem się we Włoszech na praktykach – opowiada 32-letni Paweł Orłowski, który prowadzi restaurację „Rustica” na ul. Daszyńskiego, tuż przy Bulwarze Greckim w Zgorzelcu. To tam po raz pierwszy zgorzelczanin zetknął się z takim sposobem wypieku ciasta tego popularnego włoskiego dania. Natomiast zawodu kucharza uczył się w zgorzeleckim Technikum Gastronomicznym.

Fot. Paweł Sosnowski 

Gdy po latach szukał pomysłu na własną restaurację pomyślał, że takiego pieca nie ma nikt w okolicy i warto zaryzykować. Tym bardziej, że taka pizza smakuje wyśmienicie. 32-latek przez parę lat pracował jako kelner w restauracjach na ul. Daszyńskiego, dlatego marzyła mu się ta lokalizacja.

Potem okazało się, że nie łatwo znaleźć fachowca, który potrafiłby postawić piec opalany drewnem. Do tego według włoskiego patentu.

- Nasz piec nie jest wygaszany ani studzony. Pracuje 365 dni w roku. Popiół trzyma temperaturę – wyjaśnia Paweł Orłowski. Na szczęście po jakimś czasie się udało. Budowa pieca kosztowała kilkanaście tysięcy złotych. Do palenia trzeba używać dobrze wysuszonego drewna i utrzymywać odpowiednią temperaturę.

Receptura na ciasto jest tajemnicą.

- Przepis znam tylko ja i mój współpracownik Bartosz, do którego mam pełne zaufanie. Mogę tylko zdradzić, że ciasto musi trochę odstać. Ale przygotowywanie pizzy odbywa się na oczach naszych gości – uśmiecha się Orłowski.

Rustica w swoim menu oferuje nie tylko pizze, ale także tradycyjne dania kuchni polskiej, np. bigos, zrazy po staropolsku z kluskami śląskimi, zapiekankę z jagnięciną czy placek po staropolsku z gulaszem.